Wraz ze słońcem deptaki i plaże powoli się zaludniają, ruszyło nadmorskie życie. Czas najwspanialszy dla mieszkańców Trójmiasta. Sopot jeszcze nie został zalany tłumem turystów i można swobodnie cieszyć się urokiem miasta. Granatowa woda, wysyp muszelek, bielone drewno i ten specyficzny słony wiatr – zapach wakacji. To jednak nie wszystko co nas dziś spotkało w kurorcie…
Szlak Latarni Morskich obejmuje osiemnaście wież choć jest ich w Polsce o wiele więcej. Niektóre z nich służą statkom do tej pory, inne zostały wygaszone i są dostępne zwiedzającym, są także stawy, latarniowce i malownicze pozostałości po dawnych latarniach morskich. Bez względu jaka jest ich dzisiejsza rola wszystkie budzą romantyczne skojarzenia. Owiane tajemnicą były w litereaturze miejscem samotni, symbolizowały przeznaczenie i kojarzone są z niebezpieczeństwem.
Nasza pierwsza latarnia morska do której zajrzeliśmy mieści się w Sopocie i pochodzi z początku XX wieku. Dziś nieczynna, służy jako wieża widokowa.
Mikołaj chętnie ruszył na wyprawę zdobycia latarni morskiej, a było to również zasługą klimatycznego odcinka kultowej bajki „Muminki” w którym to mieszkańcy doliny wypłynęli na pełne morze szukać przygód i zamieszkali w wieży nawigacyjnej. Dodatkowo na sam koniec zwiedzania wręczono nam certyfikaty zdobycia latarni morskiej co wprowadziło trzylatka w stan prawdziwej dumy i mam nadzieję ochoty na kolejne morskie wyprawy. A hoj